Ile kosztuje stworzenie sklepu internetowego w 2025 roku?

Ile kosztuje stworzenie sklepu internetowego w 2025 roku?

Od lat dłubie przy stronach i sklepach internetowych – trochę hobbystycznie, trochę z ciekawości, trochę z potrzeby pomagania znajomym. Wpadłem ostatnio na dość ciekawe zestawienie: ceny tworzenia sklepów internetowych w zależności od tego, na jakiej platformie mają działać. I od razu zapaliła mi się lampka: „Ej, to naprawdę zależy aż tak bardzo od systemu?”.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że najtańszy będzie WooCommerce – bo przecież to tylko wtyczka do WordPressa. Instalujesz, klikasz kilka razy i gotowe, prawda? Tak przynajmniej sądzi większość osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z e-commerce. Do tego masa gotowych szablonów, builderów, tutoriali na YouTube i tanich specjalistów na grupkach typu „WordPress Polska”. Ale… czy to naprawdę jest aż tak tanio, jak mówią? I czy ten „tanio” nie wychodzi później bokiem? Ile tak właściwie trzeba wydać, żeby postawić prawdziwy sklep – taki, który nie tylko wygląda jak sklep, ale który naprawdę działa, sprzedaje, nie laguje i nie wywala błędów po pierwszej aktualizacji?

Postanowiłem się temu przyjrzeć bliżej. W tym wpisie rozkładam na czynniki pierwsze ile w 2025 roku trzeba wydać, żeby stworzyć sklep internetowy – w zależności od tego, jaką platformę wybierzesz i jakiego poziomu jakości oczekujesz.

Skąd ten temat w ogóle?

Scrollując wieczorem Facebooka, wpadł mi w oko kolejny post typu: „Sklep internetowy za 999 zł – gotowy w 3 dni!”. No i tak jak zawsze – komentarze pod spodem jak wojna domowa: jedni krzyczą, że to oszustwo, inni że korzystali i działa, jeszcze inni, że „przecież to tylko Woo, to sam se zrobię”. I wtedy mnie tknęło – a ile tak naprawdę kosztuje otworzenie sklepu internetowego w 2025 roku? Nie mówię o stronie z przyciskiem „Kup teraz” i pustym panelem administracyjnym. Mówię o funkcjonalnym, gotowym do działania sklepie, który obsłuży płatności, wysyłki, konto klienta, maile, regulaminy, wszystko. Jako geek, który śledzi temat od lat (i stawiał już sklepy znajomym, rodzinie, a nawet sobie samemu), postanowiłem rozpisać to czarno na białym. Bez marketingowych haseł. Bez haczyków. Po prostu – ile to naprawdę kosztuje.

Co to znaczy „sklep funkcjonalny”?

Zacznijmy od podstaw. Sklep internetowy to nie tylko strona z listą produktów. „Funkcjonalny sklep” – przynajmniej w moim rozumieniu – to taki, który naprawdę może działać. Czyli:

  • da się coś dodać do koszyka,
  • można się zarejestrować jako klient,
  • są metody płatności (np. przelew, BLIK, karta),
  • działa dostawa (kurier, paczkomat, odbiór osobisty),
  • można wygenerować fakturę lub paragon,
  • są maile transakcyjne (np. potwierdzenie zamówienia),
  • są podstawowe dokumenty: regulamin, polityka prywatności, zwroty,
  • działa panel klienta, historia zamówień, statusy,
  • wygląda to tak, że nie wstyd wysłać linka znajomemu.

No i jeszcze coś bardzo ważnego: sklep musi ładować się szybko, działać poprawnie na telefonie i nie krzyczeć błędami po kliknięciu czegokolwiek. Dopiero wtedy można mówić, że to prawdziwy sklep, a nie tylko demo do portfolio agencji.

W tym poście biorę więc pod uwagę właśnie taki działający, gotowy do sprzedaży sklep, nie „pudełko po butach z naklejonym logo”.

Czy da się zrobić sklep za darmo?

Pewnie, że się da. W teorii.

W praktyce – to zależy, ile jesteś w stanie zrobić sam. Jeśli znasz się choć trochę na technologiach webowych, potrafisz postawić WordPressa, zainstalować WooCommerce, ogarnąć hosting, domenę, skonfigurować płatności i do tego masz smykałkę do designu – to tak, zrobisz sklep praktycznie za darmo (czyli za koszt domeny i serwera, jakieś 200–300 zł rocznie).

Ale! Taki „darmowy sklep” wymaga czasuwiedzy i cierpliwości. Błędy potrafią wykończyć. Źle skonfigurowana płatność? Klient nie zapłaci. Brak certyfikatu SSL? Google ukarze. Problemy z koszykiem? Konwersja spada do zera.

W dodatku większość osób, które myślą o darmowym sklepie, i tak kończy na:

  • kupowaniu płatnego motywu („bo darmowy wygląda biednie”),
  • dokupieniu kilku wtyczek (SEO, wysyłka, faktury),
  • szukaniu kogoś z Fiverr albo OLX do pomocy („bo coś się rozjechało”).

Więc owszem, da się „za darmo”, ale prawdziwie darmowy sklep to raczej mit. Realny scenariusz? Zrób sam, ale licz się z mikrowydatkami i inwestycją czasu. Albo znajdź gotowca, który nie zrujnuje portfela, ale będzie działał.

WooCommerce – król tanich sklepów?

Gdy mówimy o najtańszym sposobie na uruchomienie sklepu internetowego, wiele osób automatycznie myśli o WooCommerce. I nic dziwnego – ta wtyczka do WordPressa uchodzi za budżetowe rozwiązanie, szczególnie kuszące dla tych, którzy mają ograniczony budżet lub chcą sami spróbować sił w e-commerce. Ale czy faktycznie WooCommerce to król tanich sklepów?

Z jednej strony – tak. Sama wtyczka WooCommerce jest darmowa. Jeśli już masz stronę na WordPressie, możesz zainstalować sklep za pomocą kilku kliknięć. Istnieje też ogromna liczba darmowych szablonów i wtyczek, które pozwalają uruchomić podstawowy sklep praktycznie bezkosztowo. Nie dziwi więc, że WooCommerce dominuje w rankingach popularności. Ale diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Darmowy WooCommerce to bardzo surowa baza – żeby sklep działał komfortowo i wyglądał nowocześnie, często trzeba dokupić szablon, wtyczki do SEO, płatności, wysyłek, integracji z kurierami… I tu zaczynają się schody.

Jeśli z kolei zdecydujesz się zlecić wdrożenie sklepu firmie, ceny zazwyczaj są niższe niż w przypadku PrestaShop czy Magento – ale różnice nie są aż tak kolosalne. Dla porównania: w Design Cart sklep na WooCommerce to koszt 4990 zł brutto, podczas gdy wersja na OpenCart to 5990 zł, a Prestashop lub Magento to już 9990 zł. Oszczędność istnieje, ale nie zawsze jest tak duża, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Podsumowując – WooCommerce może być tanim startem, ale tylko jeśli jesteś gotów sam działać i nie oczekujesz zbyt wiele. W przeciwnym razie, suma kosztów może szybko dogonić inne platformy.

PrestaShop – czy nadal się opłaca?

Jeszcze kilka lat temu PrestaShop była absolutnym numerem jeden, jeśli chodzi o otwartoźródłowe platformy e-commerce w Europie. Wydawało się, że to idealny złoty środek – bardziej rozbudowana niż WooCommerce, ale nie tak przytłaczająca jak Magento. Ale czas płynie, oczekiwania rosną, a z Prestą… no właśnie. Czy nadal się opłaca? Z technicznego punktu widzenia PrestaShop ma ogromne możliwości – rozbudowany system zarządzania produktami, promocjami, klientami. Na papierze wszystko wygląda świetnie. Problem zaczyna się, gdy chcemy z tej mocy skorzystać w praktyce. Panel jest toporny, interfejs mało intuicyjny, a na słabszych serwerach potrafi zamulać. Dla kogoś, kto stawia pierwszy sklep, może być to po prostu zniechęcające.

Druga sprawa – koszty. Chociaż sama platforma jest darmowa, to ekosystem PrestaShop coraz bardziej przypomina SaaS. Wtyczki są prawie zawsze płatne – i to niemało. Szablony? Również. Coraz częściej pojawiają się też moduły w abonamencie. I nagle okazuje się, że „darmowa” platforma generuje spore, cykliczne koszty.

Jeśli zlecamy wykonanie sklepu agencji, to również musimy się liczyć z wyższym budżetem. Sklep PrestaShop od Design Cart to koszt 9990 zł brutto, czyli tyle samo, co za wdrożenie na Magento. A to już stawia pytanie – czy PrestaShop naprawdę wciąż gra w pierwszej lidze?

Patrząc na rozwój rynku, śmiało można powiedzieć: w wielu aspektach OpenCart dogonił, a nawet przegonił Prestę. Jest lżejszy, szybszy, a coraz więcej firm – jak Design Cart – inwestuje w jego rozwój i szablony premium. PrestaShop nadal ma swoją niszę, ale dla wielu średnich sklepów internetowych przestała być oczywistym wyborem.

Czy się opłaca? Tylko jeśli jesteś przyzwyczajony do Presty, masz już zespół wdrożeniowy lub sklep oparty na tej platformie. W przeciwnym razie – coraz trudniej ją polecić jako pierwszą opcję.

OpenCart – niedoceniany gracz?

W świecie e-commerce o OpenCart mówi się zaskakująco mało, biorąc pod uwagę, jak wiele potrafi. To trochę jak z cichym uczniem w klasie, który nie wychyla się na forum, ale potem zaskakuje wszystkich wynikiem z matury. I coś w tym porównaniu jest – OpenCart może nie błyszczy marketingowo, ale technologicznie? To naprawdę solidny zawodnik.

Przede wszystkim jest lekki i szybki, co dziś ma ogromne znaczenie – zarówno dla użytkowników, jak i dla Google. Ma modułową budowę, co oznacza, że funkcjonalność można rozszerzać na dziesiątki sposobów – bez spowalniania całej instalacji. Obsługuje wielojęzyczność, wielowalutowość, a nawet sklepy wielobranżowe (multistore), i to już „na dzień dobry”, bez konieczności kupowania dziesiątek wtyczek.

Co ważne, OpenCart nie wymaga potężnych serwerów, działa dobrze nawet na podstawowych hostingach współdzielonych. Dzięki temu jest tańszy w utrzymaniu niż PrestaShop czy Magento.

A ceny wdrożeń? Design Cart oferuje sklep na OpenCart z indywidualnym projektem graficznym już od 5990 zł brutto, co czyni go atrakcyjnym wyborem dla małych i średnich firm, które nie chcą kompromisów między ceną a funkcjonalnością.

OpenCart ma też coraz lepsze wsparcie społeczności, a szablony takie jak DC Minimal pokazują, że platforma idzie z duchem czasu i potrafi zaoferować nowoczesny, interaktywny frontend.

Wnioski? OpenCart może nie jest najgłośniejszą platformą, ale w 2025 roku to rozsądny wybór dla tych, którzy chcą mieć stabilny, skalowalny i nowoczesny sklep internetowy – bez przepłacania i bez zamykania się w ograniczeniach SaaS.

Czytaj więcej: tworzenie sklepów internetowych – cennik

Magento – tylko dla dużych?

Magento to potężna bestia. Nikt nie kwestionuje jego możliwości – to jedna z najbardziej rozbudowanych platform e-commerce na świecie, wykorzystywana przez globalne marki i sklepy z ogromnym ruchem. Ale właśnie przez tę potęgę Magento często uchodzi za rozwiązanie „zbyt duże” dla mniejszych firm. I… jest w tym sporo prawdy. Magento, szczególnie w wersji Open Source, daje pełną kontrolę nad sklepem, ogromną skalowalność, rozbudowane zarządzanie produktami i klientami, potężne możliwości SEO, integracje z ERP, CRM, marketplace’ami i systemami magazynowymi. Ma też własne API, rozwinięty system uprawnień i mechanizmy cache’ujące – wszystko, czego potrzebuje sklep „enterprise”.

Ale z drugiej strony: wdrożenie Magento to poważna inwestycja. Sam sklep to jedno – trzeba jeszcze zainwestować w porządny serwer (VPS lub dedykowany), administrację systemem, częste aktualizacje, testy wydajności. Cena? W Design Cart sklep na Magento (lub PrestaShop) w wersji Premium zaczyna się od 9990 zł brutto – ale realne wdrożenia dla dużych klientów idą zwykle dużo wyżej.

Nie zmienia to faktu, że dla firm, które planują rozwój na dużą skalę, Magento to świetny wybór. Dzięki swojej elastyczności i otwartej strukturze sprawdzi się tam, gdzie inne platformy zwyczajnie się duszą. To narzędzie do poważnego e-biznesu – ale nie dla każdego.

Jeśli więc masz zespół, budżet i planujesz rozwinąć skrzydła globalnie – Magento nie ma sobie równych. Dla reszty? Są prostsze (i tańsze) alternatywy, które nie wymagają całego działu IT.

Koszty ukryte – o których zapomina 90% ludzi

Cena sklepu internetowego to nie tylko koszt jego stworzenia. To dopiero bilet wstępu do e-commerce. Prawdziwe wydatki zaczynają się potem – i niestety wiele osób zupełnie je bagatelizuje. Co się więc pojawia na fakturze kilka miesięcy po uruchomieniu sklepu?

  1. Wtyczki, rozszerzenia i modułyNawet jeśli wybrałeś darmową platformę, jak WooCommerce, bardzo szybko okaże się, że potrzebujesz czegoś więcej. SEO? Filtrowanie produktów? Automatyczne faktury? Paczkomaty? Większość tych rzeczy to płatne wtyczki – często w modelu subskrypcyjnym, np. 199 zł rocznie. I to za jedną. Gdy zsumujesz wszystkie, darmowy sklep już taki darmowy nie jest.
  2. HostingSerwer musi być szybki, stabilny i dobrze dobrany do platformy. WooCommerce? Zjada RAM. PrestaShop? Potrzebuje lepszego MySQL. Magento? Tu już mówimy o VPS lub chmurze. Koszty? Od 200 zł rocznie do… kilku tysięcy, jeśli sklep rośnie.
  3. Certyfikat SSL, kopie zapasowe, RODOTo drobiazgi, o których często się zapomina, a które są obowiązkowe. SSL (jeśli nie darmowy), backupy, polityka prywatności, regulamin – to wszystko trzeba mieć, a czasem też kupić gotowce lub napisać od zera.
  4. Aktualizacje i bezpieczeństwoPlatformy się zmieniają. Wtyczki przestają działać. Pojawiają się nowe luki bezpieczeństwa. Brak aktualizacji = potencjalna katastrofa. Ktoś musi to ogarniać – samodzielnie lub z pomocą firmy. A to kolejny koszt.
  5. Grafika, UX, konwersjaGotowy szablon nie sprzedaje. Z czasem pojawia się potrzeba dopracowania interfejsu, poprawienia wersji mobilnej, dodania lepszych grafik. Każdy taki element to kolejne godziny pracy – i kolejne złotówki.

Podsumowując:Sklep internetowy to nie jednorazowy wydatek. To ciągła inwestycja – w rozwój, optymalizację, bezpieczeństwo i marketing. Dlatego przy planowaniu budżetu nie pytaj tylko: „ile kosztuje sklep?”, ale raczej: „ile mnie będzie kosztowało utrzymanie sklepu przez pierwszy rok?”. Bo to właśnie to pytanie odróżnia amatorów od tych, którzy naprawdę chcą zarabiać w internecie.

No to ile trzeba mieć?

Skoro przejrzeliśmy już platformy, modele wdrożeń i ukryte koszty, czas na konkret: ile faktycznie trzeba mieć w portfelu, żeby wystartować z własnym sklepem internetowym w 2025 roku?

Na minimalnym poziomie?Jeśli naprawdę liczysz każdy grosz, masz sporo wolnego czasu i nie boisz się uczyć, możesz zbudować sklep samodzielnie – np. na WooCommerce. Hosting + domena + szablon + kilka wtyczek = około 700–1000 zł na start. Ale to opcja tylko dla upartych geeków – z ograniczonym designem, bez wsparcia, z dużym ryzykiem błędów i frustracji.

Z pomocą firmy, ale ekonomicznie?Design Cart oferuje gotowy sklep na WooCommerce za 4990 zł z VAT. To uczciwa cena za porządne wdrożenie z RODO, płatnościami, kurierami, gotową strukturą i pełnym wsparciem. Taki sklep już zarabia – a nie tylko wygląda.

Profesjonalny sklep z rozbudowanymi funkcjami?Tu zaczyna się prawdziwe e-commerce. Dla firm, które wiedzą, czego chcą. Indywidualny projekt, pełna funkcjonalność, gotowość na rozwój – np. sklep OpenCart za 5990 zł albo PrestaShop/Magento za 9990 zł. Nadal taniej niż gotowe SaaS-y w abonamencie po roku… a bez żadnych ograniczeń.

A więc ile?

  • Minimalnie i samodzielnie: od 1000 zł
  • Profesjonalnie i bez ryzyka: od 4990 zł
  • Z myślą o skalowaniu i przyszłości: do 10 000 zł

I jeszcze jedno: nie traktuj sklepu jako kosztu. To inwestycja – jeśli dobrze przemyślana, szybko się zwróci. Ważne, żeby nie przepłacić, ale też nie iść po taniości, która potem blokuje rozwój.

Podsumowanie: tanio, dobrze, szybko – wybierz dwa

W świecie e-commerce ta zasada sprawdza się idealnie. Jeśli chcesz tanio i szybko, musisz pogodzić się z tym, że nie będzie dobrze – może wizualnie znośnie, ale funkcjonalnie ubogo. Jeśli zależy Ci na dobrym i szybkim wdrożeniu, nie będzie najtaniej – jakość i czas kosztują. A jeśli chcesz dobrze i tanio – to już tylko metodą DIY, czyli samodzielnie, co oznacza sporo czasu, nerwów i nauki.

Na szczęście rynek się zmienia i dziś możesz mieć sklep dobry, szybki i wciąż relatywnie niedrogi – o ile wybierzesz rozsądnie. Przykład? Design Cart oferuje gotowe sklepy już od 4990 zł, z terminem realizacji 15–20 dni roboczych, bez haczyków i dopłat. To coś, czego nie da się osiągnąć w modelu SaaS czy w „tanich ofertach” za 999 zł z OLX-a, które kończą się płaczem i poprawkami.

Pamiętaj: sklep internetowy to nie tylko wygląd. To narzędzie sprzedaży, Twoje miejsce pracy, Twoja wizytówka i – często – Twój główny kanał dochodu. Nie warto na nim oszczędzać „na siłę”, ale warto wybrać dobrze.

A najlepiej? Z głową.

Dodaj komentarz