Gry komputerowe nie są tylko dla dzieci

Gry komputerowe nie są tylko dla dzieci

czyli e-sport i zawodowi gracze

No właśnie. Chciałbym przestać tłumaczyć ludziom, że gry komputerowe nie są tylko dla dzieci. Chciałbym, żeby nie patrzyli na mnie z politowaniem, kiedy z entuzjazmem opowiadam o kolejnym queście jaki udało mi się zrobić, czy nowym bohaterze/czołgu/samolocie, którego udało mi się zdobyć w grze. Chciałbym, żeby ludzie mieli większą świadomość dotyczącą gier komputerowych, co to jest e-sport i co zawodowy gracz może osiągnąć jeśli będzie dobry. Chciałbym, żeby rodzicie mieli świadomość, że nie wszystkie gry są dla dzieci ale też gry nie są złe same w sobie. Mogą zdecydować o wyborze zawodowej drogi ich pociechy, chęci zostania „zawodowcem”. Oczywiście ja „zawodowcem” nie będę już nigdy, bo najzwyczajniej jestem za stary, ale jest szansa dla młodych, wiec przeczytajcie poniższy tekst, zrozumcie ich i wspierajcie.

Nie wiem czy wiecie ale przeciętny gracz ma… 30 lat (źródło). Ogromny procent gier komputerowych wypuszczanych na rynek oznaczony jest znaczkiem PEGI18, czyli „tylko dla dorosłych”. Gry komputerowe już dawno przestały być tylko zabawkami. Dla wielu są również narzędziem pracy.

Co to jest e-sport?

Sport elektroniczny (e-sport, ang. electronic sports) – dyscyplina sportu nieolimpijskiego, w której przedmiotem działań zawodników są gry komputerowe. Rywalizacja między zawodnikami (graczami) odbywa się zarówno w formie rekreacyjnej, jak i na turniejach gier komputerowych (zjawisko pro-gamingu).
(https://pl.wikipedia.org/wiki/Sport_elektroniczny)

„Zawodowy gracz komputerowy” zwany również „profesjonalnym graczem komputerowym” (tzw. pro-gamer) to dosyć młody zawód. Tak, zawód. To już nie jest tylko pasja. To zawód, w którym można zarobić całkiem przyzwoite pieniądze. Przykład: tegoroczny międzynarodowy turniej w grę Dota 2 w Stanach Zjednoczonych zgromadził całkiem niezłą pulę nagród. Ile? A drobne 18 milionów dolarów. Zwycięzcy przywieźli do domu 6,6 miliona dolarów, a drużyna, która zajęła drugie miejsce dostała 2,8 miliona. Nieźle, nie? Przy okazji 16-latek został najmłodszym milionerem w historii e-sportu.

Tak wyglądają e-sportowe mistrzostwa świata

Drużyny biorące udział w takich rozgrywkach, niewiele różnią się od profesjonalnych drużyn sportowych. Mają swoich trenerów i asystentów, sponsorów, transfery, treningi, sparingi, analityków, specjalistów taktycznych, psychologów, fizjoterapeutów i… fankluby. Zupełnie jak w normalnych sportowych drużynach.
Właściwie wszystko, co można napisać o e-sporcie i zarobkach zawodowych graczy, zostało dokładnie opisane w artykule „E-sport, czyli jak zarobić pierwszy milion. Polacy są w tym mistrzami”. Polecam.

Nie tylko e-sport

Zarabiają nie tylko ci, którzy biorą udział w turniejach i zawodowych ligach. W sieci znajdziecie wiele stron poświęconych grom komputerowym, które są redagowane przez graczy. Także YouTube zawalony jest kanałami poświęconymi tej tematyce. Najpopularniejsze z nich generują świetny przychód z którego można utrzymać cały zespół redakcyjny. Ludzie grają, piszą i z tego żyją. Świetnym przykładem jest Remigiusz „Rock Alone” Maciaszek (jarock.pl), którego filmy w serwisie YouTube w 2014 roku osiągnęły prawie 170 milionów wyświetleń, a sam kanał miał ponad 790 tysięcy subskrybentów.

Oprócz tego można znaleźć zatrudnienie w studiach produkujących gry, zostać np. testerem. Według zestawienia Global Games Market Report wartość światowego rynku gier komputerowych w 2014 r. wyniosła 81,5 miliarda dolarów, a w Polsce przychody z branży osiągnęły poziom 279 milionów dolarów. Nieźle, nie? Nawet ci nieobeznani znają studio CD Projekt RED, twórcę naszego słynnego na cały świat „Wiedźmina” (The Witcher). Także polskie studio Techland, które ma w dorobku takie serie jak „Call of Juarez” czy „Dead Island”, generuje milionowe zyski i jest marką rozpoznawalną na całym świecie.

Dodaj komentarz